Pierre obudził się po kilku
godzinach. Był bardzo słaby, ale lekarze pozwolili by Zosia porozmawiała z nim
przez chwilę. Zresztą kobieta nie zamierzała go zamierzała go za bardzo męczyć,
miała zamiar tylko zadać kilka pytań związanych z dziennikarzami i notatkami
Arsene.
Po cichu weszła do jednego z
pomieszczeń. Blady Pierre leżał na wąskim łóżku i pustym wzrokiem wpatrywał się
w ścianę. Wokół niego stały różne urządzenia, monitorujące funkcje życiowe, a
do przedramienia przypiętą miał kroplówkę.
– Dzień dobry – przywitał się
słabym głosem.
– Witaj – Zosia skinęła głową,
siadając na krześle obok – nazywam się Zofia Krasicka, pracuję dla Scotland
Yardu i zadam ci kilka pytań.
Chłopak pokiwał głową, zgadzając
się na taki tok wydarzeń. Był zbyt męczony by zagłębiać się w całą tę sprawę i
dopytywać.
– Dobrze – kobieta wyjęła z torby
cienki notes – powiedz mi, czy pamiętasz co robił twój brat pół roku przed tym
jak zginął?
Pierre zmarszczył czoło,
zastanawiając się intensywnie.
– Dużo podróżował – odpowiedział
w końcu. – Pamiętam, ze był w Rosji, w Japonii, w Polsce, w Szkocji i wybierał
się na Dominikanę. Ale przeszkodziła mu ta katastrofa… Odwiedzał różne bazy,
prawda? – zapytał, łącząc fakty.
– Owszem – przytaknęła Zosia. –
Dlatego właśni cię pytam. Miałam nadzieję, że dowiem się gdzie leży ostatnia
baza.
– Niestety nie wiem – westchnął
Blain. – Ale chyba wiem, kto mógłby wiedzieć – powiedział nagle. – Kiedyś przez
przypadek podsłuchałem jak Arsene rozmawia o tych wycieczkach z jakąś
dziewczyną. Miała na imię Hav, albo jakoś tak.
Zosia spojrzała na niego ze
zdziwieniem. Jej mózg szybko analizował fakty i wyciągał odpowiednie wnioski.
– Niestety, ale osoba, o której
mówisz, także nie żyje – mruknęła. – Ale dziękuję ci za pomoc, twoje informacje
na pewno się przydadzą. – Już chciała wyjść, ale w ostatniej chwili powstrzymał
ją Pierre.
– Czy może…. Czy może mi pani
powiedzieć, co z moim tatą? – zapytał niepewnie. – Lekarze na razie nie chcieli
mi nic powiedzieć, a ja muszę wiedzieć! – spojrzał błagalnie na kobietę.
– Nie będę kłamać – westchnęła
Zosia. – Twój ojciec jest w ciężkim stanie. Na razie jest w śpiączce, lekarze
nie potrafią powiedzieć czy w ogóle się wybudzi.
Słysząc te słowa, chłopak jęknął
i opadł bezsilnie na poduszki. Zosia pożegnała się z nim szybko i cicho
opuściła pokój. Gdy tylko znalazła się na korytarzu, wybrała numer Stephana.
– Stephane, przypomnij mi, czy
Haveline poleciała do Brazylii w celach służbowych? – zapytała prosto z mostu.
– Tak – odpowiedział zdziwiony
Antiga – chociaż nigdy nie mówiła o co chodzi.
– Dzięki, tyle mi wystarczy –
rozłączyła się. Następnie wysłała do Lestrada jedną, krótką wiadomość.
„Ostatnia baza jest w Brazylii”
***
Do Polski siatkarze wracali wręcz
w grobowych humorach. Składało się na to nie tylko kiepski wynik na turnieju,
ale też to, że Philippe nadal się nie obudził i wszyscy strasznie się o niego
martwili. Przełożyło się to na to, że gdy parę dni później pojawili się w
Łodzi, nawet nie mieli ochoty żartować czy się wygłupiać. Niestety tak to już
bywa w polskiej kadrze, że niektóre zdarzenia dzieją się same i nikt nie ma na
to wpływu.
Michał Kubiak chodził po
hotelowym lobby, co chwilę ze zdenerwowanie drapiąc się po brodzie. Siedzący
wokół niego koledzy, z zniecierpliwieniem czekali na to co powie kapitan.
– Wywiało mi bieliznę – mruknął w
końcu Dzik.
– Że co proszę? – Karol spojrzał
na niego jak na wariata.
– No wywiało mi majtki –
powtórzył Kubiak – Otworzyłem okno w pokoju, potem walizkę, zerwał się wiatr i
sruu! – gaci nie ma! – wyjaśnił.
Zawodnicy ni wiedzieli czy mają
śmiać się czy płakać. Ta historia brzmiała wyjątkowo nieprawdopodobnie, ale
wszyscy doskonale wiedzieli co może przytrafić się reprezentacji Polski.
– Załóżmy, ze ci wierzymy –
zaczął powoli Marcin. – Co w takim razie mamy zrobić?
– No jak to co?! – zdenerwował
się Michał. – Pomóc mi je znaleźć!
– A ile ich było?
– Piętnaście par – mruknął
zakłopotany Kubiak.
– Piętnaście par?! – zdziwił się
Kłos. – Na co tyle było?
– Przezorny zawsze ubezpieczony –
odburknął kapitan, krzyżując ręce na piersi. – To pomożecie mi, czy nie?
Marcin westchnął głęboko po czym
założył na głowę czapkę a’la Sherlock Holmes, którą nie wiadomo skąd
wytrzasnął.
– Drodzy panowie – zwrócił się do
kolegów – czas rozpocząć akcję „W poszukiwaniu zaginionych gaci Kubiaka”.
***
Ciemność rozstąpiła się nagle.
Najpierw pojawiły się pojedyncze, zamazane kształty, a potem z mgły wyłonił się
powoli plac w jednym z włoskich miasteczek. Philippe doskonale znał ten obraz.
Od razu rozpoznał murowany ratusz z pięknie zdobionym zegarem i liczne
kawiarenki. Bez problemu zauważył w jednej z nich samego siebie sprzed wielu
lat, razem z rodziną.
Dopiero teraz zorientował się co
naprawdę widzi. To nie było zwykłe wspomnienie, takie jak tysiąc innych.
To był ten dzień.
Czuł się jak dzikie zwierzę w
małej klatce. Chciał jak najszybciej wydostać się z tego koszmaru, nie musieć
po raz kolejny oglądać okrutnych scen. Okropny ból rozrywał go od środka, gdy
patrzył na tę w teorii sielankową scenę.
Wiedział doskonale co zaraz się
stanie. Oglądał jak dwa rozpędzone samochody nagle wjeżdżają na rynek, jadą
przez tłum, a ludzie w panice uskakują przed nimi. Wszystko zwolniło. Jak
zahipnotyzowany wpatrywał się w czarnego mercedesa, który pędził w kierunku
jego rodziny. Widział siebie samego, jak w ostatniej chwyta swoich synów za
ręce i odpycha ich na bok.
Niestety nie udało mu się
uratować, siedzącej naprzeciwko Caroline. Auto uderzyło w nią, a kobieta
została wyrzucona w powietrze i jak szmaciana lalka upadła bez życia na twardy
bruk.
Świat wokół Philippa zaczął się
rozmywać. Widział jeszcze krew na ciemnej kostce, samego siebie trzymającego
martwe ciało ukochanej. Potem i to zniknęło.
Otworzył gwałtownie oczy i
zachłysnął się powietrzem. Urządzenia, do których był przypięty, zaczęły
wariować i piszczeć przeraźliwie. Do pomieszczenia wpadli lekarze.
Blain nie zwrócił na nich uwagi.
Odetchnął głęboko i spokojnie opadł na poduszki.
Udało się – nie tylko pozbył się
koszmaru, ale też i ciemności.
Obudził się.
***
Zati balansował na ramionach
Możdżonka i próbował wyciągnąć z rynny różowe slipki Kubiaka. Choć tkwił w tej
niewygodnej pozycji już dobre kilka minut, to nadal nic nie zdziałał, bo
bielizna nie chciała z nim współpracować.
– Długo jeszcze? – zapytał
zirytowany Marcin, który trzymał libero za nogi.
– To nie moja wina, ze utknęły
tam na Amen – jęknął Paweł. – W życiu ich nie wydostanę.
– Wychyl się trochę bardziej –
poradził środkowy.
Zatorski z rady skorzystał, choć
zaczął tracić równowagę i niebezpiecznie kiwać się na wszystkie strony.
W tym momencie do ich uszu dotarł
rozradowany krzyk Oskara:
– Chłopaki, chłopaki, Philippe
się obudził!
Zatorski wydał z siebie okrzyk radości
po czym stracił równowagę i runął na ziemię.
Jest i kolejny rozdział. Odrobinę
krótszy niż poprzedni, ale chwilowo dotarła do etapu opowiadania, w którym wiem
co napiszę za kilka rozdziałów, ale nie mam pojęcia co zrobić z czasem od jednego
obmyślonego punktu do drugiego.
Tyle jeśli chodzi o moją notkę
autorską. Zapraszam do komentowania, a także wchodzenia na moje pozostałe
blogi.
Pozdrawiam
Violin
Proszę cię nigdy więcej bielizny Kubiaka bo będziesz miała mnie na sumieniu jak umrę ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńRozdział oceniam jak najbardziej pozytywnie - bardzo mi się podobał. Na niego również czekałam z wielką niecierpliwością, bo chciałam dowiedzieć się co stanie się z Philippe. Ciesze się, że wybudził się ze śpiączki i mam nadzieję, że już niedługo powróci do zdrowia. Świetnie opisałaś koszmar Blaina, czułam się, jakbym naprawdę oglądała tą scenę na żywo. Super wyszła Ci też rozmowa Zosi z Pierre. Nareszcie wiemy, gdzie znajduje się ostatnia baza. Oj czuję, że w kolejnych rozdziałach będzie się dużo działo.
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozśmieszyła mnie akcja "W poszukiwaniu zaginionych gaci Kubiaka" :D Ehh ci siatkarze, nawet w tak poważnym momencie musieli wpaść na jakiś zwariowany pomysł. :D
Życzę dużo weny, pozdrawiam. :)
świetny
OdpowiedzUsuńJeest :D Filip <3 można trochę odetchnąć z ulgą. Aczkolwiek odchodząc trochę od opowiadania to ostatnio z każdym artykułem dotyczącym odejścia naszych trenerów czuję stres :/ nie chce juz się rozpisywać na ten temat, ale moje zdanie jest takie, że zwolnienie Stefana nie jest wyjściem :(
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam
Świetny! Czekam na następny ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://tylkoprzyjaznnicwiecej.blogspot.com/2016/08/rozdzia-i.html?m=1
Buziaki😘😘
Zapraszam na kolejną część. :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-world-of-volleyball.blogspot.com/